Emo styl kontra mundurki
Ma proste włosy, farbowane na czarno, dodatkowo "liźnięte" żelem lub woskiem. Oczy pomalowane czarnym cieniem i choć jest chłopakiem, ma także pomalowane na czarno paznokcie. Inne znaki charakterystyczne to piercing - od czasu do czasu zakłada do nosa kolczyk, a usta ma przekłute na stałe. Zazwyczaj ubiera się w czarne rzeczy, choć nie stroni przed różnymi kolorowymi dodatkami. To Arek, bohater naszego reportażu, który ma teraz dylemat, czy będzie w stanie strawić konieczność ubierania się w szkolny mundurek...
O co chodzi?
Styl emo pochodzi z połowy lat 80., a narodził się w Stanach Zjednoczonych. Nikt nie jest w stanie jednoznacznie wskazać kolebki tego stylu - przyjmuje się, że pochodzi z Waszyngtonu i z Nowego Brunszwiku. Przeczesaliśmy emo-fora i w większości postów o modzie emo tak charakteryzuje się wygląd fanów tego imidżu: farbowane na czarno włosy, piercing na twarzy i na ciele, mocny makijaż, a zwłaszcza oczy pomalowane na czarno. I to bez względu na płeć. "Obowiązkowo trzeba mieć czarne ubrania, T-shirty z krzykliwymi nadrukami. Nie zaszkodzą tatuaże i biżuteria, paski nabijane ćwiekami też są mile widziane" - opowiada Arek i dodaje, że wygląd emo ma wyrażać wszystkie uczucia, masz być otwarty i nie skrywać swoich pragnień! Przecież stąd wzięła się nazwa emo - od słowa 'emotional', a dokładniej od emocore, czyli to zlepka dwóch słów: hardcore i emotional. Chodzi o to, żeby być wrażliwym, kreatywnym, przyjaznym i totalnie romantycznym!" - wyłuszcza sprawę nasz rozmówca.
Kwestia nazwy
Choć fanów punkowej muzyki rozdzielił spór o to, które zespoły są emo, to jednak Arek i jego znajomi, również zafascynowani tym nurtem, zgodnie twierdzą, że nie o definicję chodzi, ale o to, że ta muzyka ma pomagać oddać uczucia, które w duszy siedzą. "Jeśli fani My Chemical Romance będą zżymać się na to, że ich band zaliczany jest roboczo do emo, to ich problem". Jego dziewczyna, Gosia dodaje, że śmieszą ją dyskusje o tym, że coś jest emo bardziej, a coś mniej: "Chyba zdecydowanie lepiej skupić się na tym, by fajnie spędzić czas - tak jak my - słuchamy dobrej muzyki, chodzimy do kina, gramy na konsolach. Nie 'pogujemy' pod sceną, nie szalejemy z okultyzmem, jak to nam się przypisuje, więc nic złego nie można nam zarzucić". Poza tym fani tego stylu zakładają fora tematyczne i tam zawiązują nić przyjaźni. Na My Space można znaleźć profile poszczególnych zespołów uważanych za emopunkowe, tam też integrują się fani tego stylu. "Jesteśmy podobnie ubrani, czasem, kiedy spotykamy się w realu, wyglądamy naprawdę mrocznie. Ci, którzy nie mają pojęcia o emo, biorą nas za gotów, a czasem nawet za satanistów. To śmieszne" - relacjonuje Gosia.
Co na to szkoła?
Wraz z nadejściem nowego roku szkolnego i powrotu z wakacji, skończy się wolność, jeśli chodzi o ubrania. Od września wchodzi bowiem w życie rozporządzenie ministra edukacji o obowiązkowych mundurkach szkolnych. Co na to nasze emo-ludki? "Choć nie do końca podoba mi się ten pomysł, to jednak się podporządkuję, bo nie będę miał wyjścia. Nie zrezygnuję jednak z tego, jak układam włosy, czy że mam ciemne cienie na powiekach. Zamierzam zaryzykować i zobaczymy. Jak będą kazali mi zmyć makijaż, to będę się wykłócał. A po szkole z radością zdejmę uniform i przebiorę się w moje ciuchy. Innych nie mam, a nawet nie chcę mieć" - deklaruje Arek. Wiele młodych ludzi obawia się o to, że mundurki zabiorą im wolność. "To tylko strój, przecież nie odzierają Cię z własnych myśli i poglądów - nie ma co histeryzować" - zapewniają Anka i Karol, inna para zwolenników emo. Jak twierdzą, do tej pory nie mieli problemów z "belframi", nikt nie zwrócił im uwagi, że wyglądają niestosownie. Zdarzyło się, że mieli zatarg z nauczycielem o kolczyk w nosie. Do walki wkroczyli także rodzice, ale stanęło na tym, że kolczyki do szkoły mają być zdejmowane. "Zazwyczaj nie mamy problemów z nauką, więc nauczyciele nie mają za wiele pretekstów, by nas tępić dodatkowo jeszcze za wygląd" - mówi Anka. Rodzice też mieli na początku obiekcje, zwłaszcza jeśli chodzi o makijaż, ale jak zobaczyli, że nic złego ich dzieci nie robią, przestali mieć pretensje. Choć bywa, że na przyjęcia rodzinne Karol na przykład musi ubrać się elegancko. "Myślę, że jesteśmy najspokojniejszym ruchem, jeśli chodzi o subkultury. Żadne z moich znajomych nie pije, nikt nie ćpa, nie wywołujemy burd. A jak gdzieś znalazłem, że 'emoci' wciągają klej, to padłem. Bzdura! Jak ktoś pojęcia nie ma o nas, to niech się nie odzywa!" - kończy Arek.
źródło:
www.popcorn.pl
